wtorek, 3 sierpnia 2010

Pierwsze wrazenia

O 9 obudzil mnie budzik. Ciezko mi było wstac, no ale wstałam :) Przyjemny chlod w pokoju był bardzo odmienny od warunkow panujących na zewnątrz… Nie wiem jaka była temperatura ale było masakrycznie gorąco i wilgotno.


Poszliśmy na śniadanie na pobliska uliczkę. Zamówiłam to co Cathy – opłacało się bo za 3,5zl zjadłam cos a’la naleśnik z jajecznica w srodku i z pekińską kapusta. Do popicia miałam herbatę z mlekiem sojowym – smakowało jak przesłodzona bawarka – w sam raz do popicia tłustego naleśnika :)

Okazało się ze na 50 osób które było na liscie przyjętych na Program – swoje przybycie potwierdziło niewiele ponad 20. Stad ponad 50 osób będzie się opiekować dwudziestoma kilkoma osobami :) Mną i Mio (Japonka) opiekują się Joseph i Cathy.

Po śniadaniu pojechaliśmy na miasto – ale chyba nie do centrum. Wzięli nas do największej księgarni po której szwędaliśmy się ponad godzinę. Zupełnie jak dla mnie bez celu, bo ja jak się dowiedziałam ze nie maja ang map, przewodników ani czegokolwiek opisującego Tajwan to stwierdziłam ze chodzenie po księgarni dla samego chodzenia ma mały sens, ale jak się okazało oni byli zafascynowani oglądaniem okładek książek, płyt i innych rzeczy jakie można w księgarni zobaczyć.

No a przy okazji, Joseph – który okazal się być przejasnym chłopakiem opowiadał mi o wielu rzeczach. Np. o tym ze Tajwan to kraj ludzi kochających czytac. Dlatego niektóre ich ksiegarnie sa otwarte 24godz na dobe! Do tego nie trzeba ksieazek kupowac – wystarczy przyjść, zająć sobie jakies miejsce – może być na podłodze i po prostu poczytac sobie jakas książkę. Sama dawno temu chodziłam do Empiku i tak robiłam, ale było to raczej spowodowane checia wytracenia czasu przed jakims spotkaniem, albo innymi zajeciami a nie specjalna wyprawa do księgarni w celu poczytania ksiązki :)

Generalnie czuję się tu dość dziwnie – raz ze wszyscy na ulicy się za mną oglądają i uśmiechają, na przystankach mnie zaczepiają i pytają skąd jestem i po co przyjechałam, do tego dzieci są mnie po prostu ZAFASCYNOWANE :) Widać jak mamom czasem jest głupio ze mnie wytykają palcami :) To akurat jest zabawne :) Tyle ze przez to że wzbudzam powszechne zainteresowanie trudno mi zrobić czasem fajne zdjęcie – jakieś zbliżenie na twarz czy cos w tym stylu. Ale próbuje, może w końcu się uda :)

No a wracając do tego co jeszcze robiliśmy, to wspólnie kupiliśmy jakiś tajwański napój – znów bawarkopodobny, z tym że tym razem miał na dnie jakieś glutowate kulki – całkiem dobre – po przeżuciu zdatne do zjedzenia, lecz znów tak słodkie, że nie dałam rady wypić całego :) (ponizej menu...)

Po południu udaliśmy się do Muzeum Sztuki Współczesnej, a potem do supermarketu. Mam wrażenie że niezależnie gdzie się pójdzie, oni (Tajwańczycy) po prostu uwielbiaja się szwędać. Jakby mieli strasznie dużo wolnego czasu. Nawet w supermarkecie oglądaja po kilka razy jedna rzecz zanim ją wezmą do koszyka. Albo to tu wszystko jest takie wolne, albo to u nas tak jestsmy zabiegani… Sprawdze to empirycznie – mam jeszcze ponad 2 tyg na to :) Pierwsze wrażenie może być mylne.

Wieczorem Cathy zaprosiła nas na spaghetti do siebie. Z braku lepszych zajęc zaoferowałam się że jej pomogę. Tak wiec we trójke z Jonathanem pomagaliśmy jej w kuchni. Było zabawnie, gdyż na małej przestrzeni ciężko było nam się pomieścić ale daliśmy rade :)
A spaghetti wyszlo całkiem dobrze.

Wieczorem dotarłam do akademików i poznałam pozostałe dziewczyny z pokoju. Jedna – Japonka – prawe nie mówi po ang – wiec przypominając sobie jak ja się czułam jak Simin ze mną w Glasgow rozmawiała –postanowiłam że będę jej pomagać w komunikacji i powoli się rozkręca. Ona jest chyba w moim wieku – lub naset starsza - nie wiem dokladnie, ale nie jest studentka, tylko prcownikiem japońskiego uniwersytetu. Nazywa się – Sachnie (czyt. Sadżje).



Druga – Koreanka – Hanbyul (czyt. cos w rodzaju Hannpioo) jest tez całkiem sympatyczna. I jej ang jest nieco lepszy, choć niewiele. Ale da rade się z nią dogadać.


Wadą obu jest to ze chodzą zbyt wcześnie spać :P przez co ja teraz siedzę po ciemku, piszę i jestem pożerana przez komary ;/

Link do zdjec:
http://cid-0be596a3e872b0b3.photos.live.com/browse.aspx/2.08.2010%20Tajwan%201

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz